niedziela, 12 października 2014

Piotruś skończył 8 miesiąc!

Nasz synek niesamowicie się zmienił w stosunku do tego, co działo się z nim 1,5 miesiąca wcześniej.
Jestem tym zadziwiona :-) Nasz Piotruś dojrzewa jak jabłuszko na jabłonce ;-) I czasem łza się w oku zakręci, że to już, że tak szybko, a z drugiej strony teraz jest lepiej i łatwiej. Te wszystko zmiany powodują, że staram się jak najwięcej czerpać z każdego dnia radości i ulotnych chwil, bo wiem, że przyjdzie kiedyś czas, w którym będę tęsknić za tą "dzieciową" zawieruchą :-)

Jakie postępy zrobił nasz synek? 
Maluch coraz sprawniej pełza, wokół siebie i do tyłu i w ten sposób potrafi zwiedzić cały pokój i obejrzeć każdą zabawkę. Uwielbia muzyczne zabawki, uwielbia w nie walić ze wszystkich sił, potrafi przewrócić koszyczek aby sięgnąć po książeczkę, jego ulubionym zajęciem jest też uderzanie jedną zabawką o drugą. 
W tym miesiącu bobas nauczył się przewracać z brzuszka na plecy, choć nie robi tego często a niestety zdarza mu się w tej sytuacji uderzyć główką o jakąś zabawkę leżącą na dywanie.
Uwielbia ściągać skarpetki ze stóp i wkładać je do buzi :-) Coraz lepiej utrzymuje pozycję siedzącą, choć sam jeszcze nie siada, więc trzeba go cały czas asekurować. Ładnie podciąga się do siadu.
Niedawno udało nam się z mężem kupić na Allegro używany "Muzyczny Ogródek" w bardzo dobrym stanie w super cenie 45zł - Piotruś uwielbia sobie siedzieć przy stoliczku i dotykać, uderzać, walić, itp. Śmieję się wtedy, że to nasz mały didżej - Piotruś uderzając w przycisk uruchamia melodię a ja mu śpiewam - Maluch to uwielbia i patrzy na mnie uważnie.




A teraz uwaga uwaga...Piotruś zaprzyjaźnił się ze spacerówką! Do jest dla mnie po prostu szok :-)) Ze względu na roboty budowlano-kanalizacyjne na naszym podwórku nie wyjeżdżałam przez tydzień wózkiem bo wszędzie było rozkopane. Po tygodniu wsadziłam Malucha do wózka w pozycji siedzącej przodem do mnie, pod plecki włożyłam zwinięty kocyk, dopasowałam szelki. Wzięłam Flipsy na drogę w razie gdyby mi marudził (z tymi Flipsami to muszę uważać, bo Maluch jak je widzi to szaleje) i poszliśmy na spacer :-) I tak się zaczęło...zaczął marudzić więc dałam mu chrupka - zjadł i zrobił się śpiący, obserwował otoczenie i dalej marudził. Wtedy obniżyłam mu oparcie do pozycji półleżącej i zaczęłam śpiewać. Piotruś uspokoił się i wpatrywał we mnie jak śpiewam i...odpłynął :-) Gdy obudził się był spokojny ponieważ teraz ma już dłuższe przerwy w jedzeniu (ok. 2 godziny) i dalej mogliśmy spacerować. Coś niesamowitego! I tak już jest każdego dnia, a czasem nie muszę mu śpiewać tylko Piotruś sam zasypia. Często wychodzę na dwa spacery - drugim razem idziemy po Marcina na dworzec i synek wita tatusia uśmiechem i jest bardzo spokojny. Jest to wspaniała zmiana, synek dojrzał nam do wózka :-)




Miesiąc temu zaczęliśmy też synkowi rozszerzać dietę. Dwa razy dziennie dajemy mu zupkę z marchwi i ziemniaka oraz kaszkę owocową. Piotruś je ze smakiem :-) Czasem daję mu banana - to jego ulubiony owoc. Musze bardzo powoli serwować mu nowości, ze względu na jego alergię. Przyznam jednak, że od czasu gdy podaję mu zupki, jego skóra jest gładziutka i bardzo przyjemna w dotyku, a zaczerwienienia pojawiają się niezwykle rzadko. 
Bardzo chciałam Piotrusiowi rozszerzać dietę metodą BLW, kupiłam sobie nawet odpowiednią literaturę, ale muszę przyznać, że nie wychodzi nam to. Po pierwsze synek nie kwapi się do tego by wziąć rączką jedzenie do buzi. Musiałam mu pokazać, że jest taka możliwość i kilka razy faktycznie wziął i ugryzł ziemniaka i marchewkę. W ten sposób zjada też banana. Nie zawsze warzywa, które ugotuję nadają mu się do jedzenia - czasem niechcący je rozgotuję a innym razem są zbyt twarde. Na początku Piotruś krztusił się jedzeniem i bardzo się tego bałam, choć byłam na to przygotowana - czytałam o tym. I muszę przyznać, że po dwóch dniach krztuszenia nauczył się jak jeść żeby nie krztusić się, choć czasem jeszcze mu się to zdarza. Inna sprawa i chyba najważniejsza zasada w BLW: nie mam odwagi by nie dawać Piotrkowi jedzenia łyżeczką i pozwolić mu by jadł sam ile chce bo wiem, że mu to marnie wychodzi na razie i w związku z tym boję się, że znowu zacznie mieć problemy z wagą.  Ciężko też to wszystko czasem zorganizować pod względem czasowym żeby Piotruś akurat miał dobry humor i żeby był pojedzony i my byśmy my też akurat mieli przygotowany posiłek. Konsekwencja tego wszystkiego jest taka, że karmię synka łyżeczką i raz dziennie pozwalam mu eksperymentować z jedzeniem :-) Muszę przyznać, że bobas zrobił postępy jeśli chodzi o jedzenie rączkami. Gdy zje flipsa do wysokości kciuka, przekłada go do drugiej rączki dłuższym kawałkiem w stronę buzi żeby móc dalej jeść. Z racji tego, że nie umie pić z butelki ze smoczkiem, picie z niekapka nie idzie mu ponieważ nie wie jak się z tego pije. Jakiś czas temu kupiliśmy mu kubeczek otwarty doidy cup i bez problemu z niego pije, tylko muszę mu go trzymać ;-)


W ostatnim czasie Piotruś coraz gorzej znosi moją nieobecność, odczuwa lęk kiedy nie ma mnie blisko, lub widzi, że odchodzę i bardzo wtedy płacze. Pewnego popołudnia gdy Marcin wrócił z pracy, wybrałam się do fryzjera a potem na zakupy. Oczywiście cały czas miałam przy sobie telefon w razie "W" ;-) Piotruś był z mężem na spacerze w tym czasie i gdy się obudził miał bardzo dobry humor. Mąż wrócił z synkiem do domu aby go nakarmić i w chwili gdy weszli do domu, Maluszek rozejrzał się wokół, zobaczył, że nie ma mamy i zaczął strasznie ryczeć, krzyczeć i wołać "Ma-ma". Marcin opowiadał mi, że nie umiał go uspokoić i trwało kilka minut zanim mężowi udało się opanować sytuację. Potem w czasie jedzenia gdy sytuacja została opanowana i zostało wypowiedziane przypadkiem słowo "mama" Piotruś znowu w ryk :-( Kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam bardzo było mi smutno i miałam wyrzuty sumienia. Synek już ładnie je i tak naprawdę bez problemu mógłby zostawać ze swoją babcią lub tatą, jednak bardzo przeżywa moją nieobecność. Podobnie jest nocą, gdy wychodzę do toalety, Maluch akurat się obudzi i zobaczy, że mnie nie ma zaczyna potwornie wrzeszczeć, ale tak głośno jakby go ktoś obdzierał ze skóry i mąż nie potrafi go uspokoić. Dopiero gdy ja się zbliżę, Piotruś usłyszy mój głos i zaczyna się uspokajać. A jeszcze ze dwa miesiące temu, Marcin bez problemu potrafił synka uspokoić lub ukołysać do snu. Także taki ma właśnie teraz Piotrek etap. Bardzo za mną tęskni i bardzo mnie potrzebuje. I ogromnie cieszy się na mój widok - szaleje z radości.

Sen - tego jest akurat coraz mniej ;-D Piotruś zasypia na spacerze i w domu w swoim łóżeczku, do którego można go już bez problemu przełożyć. Lulam go albo przy piersi albo przez noszenie i kołysanie w fotelu bujanym oraz śpiewanie. Był taki okres, że synek wręcz nie umiał usnąć mi przy piersi i wtedy zasypiał przy kołysaniu. Jednak bobas śpi mało, czasem tylko dwa razy po 20 minut i wieczorem jest histeria ponieważ Piotruś jest przemęczony. Były takie sytuacje, że kąpaliśmy Piotrusia o 18.30 bo nie dało się z nim wytrzymać - ciągle ryczał i o 19.00 zasypiał i spał do 7.00 rano. Ale, ale.. nocą śpi dalej z nami, jednak budzi się z płaczem kilka razy a czasem co dwie godziny ( kilka razy to luksus). Wtedy uspokajam go szybko przy piersi i śpimy dalej. Nie mam pojęcia, co jest przyczyną jego złego spania. Może ząbki?...

Pozdrawiamy :-)


2 komentarze:

  1. A już chciałam napisać, że zazdroszczę Wam, że Piotruś zaczął spać w swoim łóżeczku.. a tu czytam dalej i widzę, że nadal śpi z Wami w nocy :) Oski też.. ech. te chlopaki..

    Cieszę się ogromnie, że Piotruś polubił spacerówkę. :) I na to nadszedł czas, więc pewnie i na sen w łóżeczku przyjdzie. Co do lęku przed utratą Ciebie - z Oskim też zaczęło się koło tego miesiąca. To normalne. Ale uspokoję

    Cię, że zanim skończy 1,5 roku powinno minąć ;) U nas jest tak, że jak idę do wc, to Oskar siedzi mi pod drzwiami i mnie nawołuje, albo płacze.......

    A ten Ogrodek - rewelacja!!!!! Coś podobnego chyba też kupimy Oskusiowi :):) On też uwielbia takie przyciski :D

    Uściski dla Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z tym spaniem z nami trzeba chyba skończyć :-( Nie wiem jak jest u Ciebie, ale u mnie jest tak, że Piotruś bez przerwy mnie w nocy budzi na "cicika", mimo, że razem śpimy. Poza tym jest mi już niewygodnie...Pediatra mi doradziła, że na te częste pobudki najlepszą radą jest nie spać z nim. Planuje zacząć tę naukę w listopadzie, wiem, że będzie ciężko, najwyżej będę Piotrusia nosić całą noc, ale jestem zdeterminowana.

      Usuń