wtorek, 25 listopada 2014

Na kartach albumu c.d

W końcu zebrałam się, by pokazać Wam kolejne karty albumu dla Piotrusia, które wykonałam już jakiś czas temu :-) 
Czas biegnie tak szybko, godzina za godziną, dzień za dniem, że ledwo się człowiek obejrzy a tu okazuje się, że za miesiąc Święta Bożego Narodzenia. A przecież dosłownie niedawno (czyt. rok temu) brałam udział w jarmarku świątecznym w Sosnowcu, który bardzo miło wspominam. Dopiero, co urodził się przecież nasz synek, był taki maleńki, a teraz proszę - jeszcze 2,5 miesiąca i Piotruś skończy roczek. Niesamowite jak ten czas leci..czy Wy też macie takie odczucia? 
Zapraszam do obejrzenia serii fotek moich scrapów - cudownie jest móc uwieczniać na zdjęciach te chwile tak ulotne, a potem móc do nich wracać i wspominać i cieszyć się tym, co mamy :-)
























Zapraszam Was serdecznie na mój fanpage na facebooku tutaj.
Pragnę również poinformować, że w moim butiku na Artillo pojawiło się sporo nowości: kartki świąteczne, karnety na prezenty oraz poduchy :-)

Do następnego!
Trzymajcie się ciepło :-)

Podsumowanie projektu #BLISKOPAD - III tydzień

III tydzień projektu za nami :-)

17 dzień - Rozśpiewany dzień.
Śpiewałam Piotrusiowi w aucie, na spacerze, przy usypianiu i w każdej wolnej chwili
A takie piosenki śpiewaliśmy: "Gdzieżeś ty bywał czarny baranie", "Ach śpij kochanie", "Była sobie żabka mała", "Baloon song" oraz po raz pierwszy śpiewałam synkowi z pokazywaniem taką piosenkę:

"Klaszczmy w dłonie (klaszczemy i synek też;-) x4
Tak, tak, tak, tak ja potrzebuję Ciebie
Tak, tak, tak, tak będziemy tańczyć w niebie
Prawa nóżka, lewa nóżka, prosto z serca (cmok) buźka!"

Piotrusiowi bardzo się podobało, śmiał się i klaskał rączkami :-DD próbował nawet tańczyć do muzyki!

18 dzień - Robimy teatrzyk.
U nas był teatr światła i cieni - Piotruś siedział i patrzał jak zaczarowany
Hmmm..wreszcie na coś przydała się wielka biała i pusta ściana, z którą planuję coś zrobić w przyszłości..Zachęcam Was do takich eksperymentów - dostarczajcie swoim dzieciakom nowych wrażeń :-)



19 dzień - Budujemy namiot.
No to zrobiliśmy namiot z dwóch koców, zabraliśmy latarkę i zabawki i siedzieliśmy trochę w tym namiocie. Jednak nie za długo, bo przyznam, że było mi trochę niewygodnie, hehe :-D Pamiętam, że w dzieciństwie uwielbiałam z bratem robić namiot, a moja Mama przygotowywała nam przekąski - piękne wspomnienia :-)  


20 dzień - Ukrywamy karteczki.
Hmmm.. przyznam, że temat nam się raczej nie udał. Narysowałam Piotrusiowi rysunki na kolorowych karteczkach i schowałam je pod różnymi przedmiotami. Niestety synek nie był zainteresowany nimi.


 21 dzień - Leżymy na podłodze.
No to mi się podoba - jak fajnie jest sobie poleżeć i chwilę odetchnąć :-) Piotruś leżeć na plecach już nie lubi, ale leży na brzuszku i bawi się zabawkami. W pewnym momencie zrobił Mamie "puk puk" w czoło...ekhm.. 


22 dzień - Robimy kolekcje przedmiotów w ulubionym kolorze.
Piotruś jeszcze trochę za mały aby układać kolekcję - musiałam mu trochę pomóc ;-) 



 23 dzień - Pamiątkowe zdjęcie rodzinne.
Zrobiliśmy sobie  rodzinne zdjęcie razem z babcią i pradziadkami Piotrusia ze strony męża
Wyszło jak nigdy dzięki opcji samowyzwalacza w aparacie :-)


Przed nami ostatni tydzień projektu!

czwartek, 20 listopada 2014

Kampania "Reaguj na przemoc wobec dzieci. Masz prawo"


Przeprowadzone na zlecenie RPD, przez TNS OBOP w 2012 roku badania pokazują, że jedna trzecia badanych uważa, iż nie powinni się wtrącać w to, jak rodzice postępują z dziećmi i w sytuacje stosowania kar fizycznych. Najczęściej powodem braku ich reakcji jest niechęć do wtrącania się w sprawy innych (29%).
Niemal połowa respondentów (47%) nie zareagowałoby uznając zasady nietykalności rodziny lub nie czująć się "uprawnionymi" do tego. Powodem brak działania u prawie jednej czwartej badanych (23%) okazał się być strach.
Z badań wynika jednak, że społeczeństwo odczuwa wyraźną potrzebę reagowania na krzywdę dziecka. Działania te są jednak mało zdecydowane, w konsekwencji nie są w stanie uchronić dzieci przed tragedią. Spośród wszystkich badanych jedynie połowa wykazała gotowość do zgłoszenia zauważonej przemocy jakiejkolwiek instytucji zajmującej się problemem stosowania przemocy wobec dzieci.




Blogosfera parentingowa postanowiła włączyć się w Kampanię Rzecznika Praw Dziecka „Reaguj masz prawo” , dołączamy potężną ekipą, na czele której stoi Żaneta.


Pospolite ruszenie blogerów odbywa się jednocześnie w dniu 20.11. na ponad 50-ciu blogach.

Właśnie tego dnia, chcemy uświadomić chociaż garstkę ludzi na to, co należy zrobić jeśli tuż obok nas, dzieje się krzywda jakiemuś dziecku. Chcemy odmienić statystyki!



Przemoc to nie tylko bicie, znęcanie się i wykorzystywanie seksualne dzieci. To również zaniedbywanie, karmienie na siłę lub głodzenie, przemoc psychiczna i emocjonalna. Warto byśmy otworzyli oczy i reagowali na każdy jej przejaw.
Jednym z filarów kampanii są "skrypty reakcji", których celem jest wskazanie osobom dorosłym możliwych reakcji w sytuacjach trudnych, w których - jak wykazują badania - nie wiedzą jak się zachować.



A zatem!                    

Reaguj na ulicy.

Ale jak?


Po pierwsze reaguj bez agresji – inaczej możesz zaognić sytuację. Obniż zdenerwowanie zaczynając miłą rozmowę. Nie osądzaj z góry, bo ktoś przestanie słuchać. Najlepiej zaoferuj pomoc lub użyj przykładowej historii (tzw. z życia, z morałem). Daj do zrozumienia, że bicie/zaniedbanie szkodzi dziecku. Poleć książkę/daj ulotkę o wychowaniu bez przemocy. Możesz też podzielić się własnym doświadczeniem.







Głównym celem kampanii Rzecznika Praw Dziecka – REAGUJ.MASZ PRAWO  jest zmiana biernej postawy ludzi wobec aktów krzywdzenia dzieci oraz zmniejszenie społecznego przyzwolenia na stosowanie przemocy.

Jeśli i Ty zareagujesz, możesz uratować jedno z wielu dzieci, które doświadczają na co dzień przemocy.  





Akcja blogerów została objęta honorowym patronatem Pana Marka Michalaka – Rzecznika Praw Dziecka .

Patronat medialny to Mama moja.



Postanowiłam się przyłączyć do tej niezwykle ważnej akcji ponieważ moim marzeniem jest aby żadne dziecko na świecie nie doznawało krzywdy i cierpienia szczególnie ze strony nas - dorosłych osób, którzy przecież jesteśmy dojrzałymi i mądrymi ludźmi. Rozumiemy dużo więcej niż bezbronne, dużo słabsze od nas dziecko, które powinniśmy otoczyć miłością, właściwą opieką i zrozumieniem.
Kiedy słyszymy słowo "przemoc wobec dziecka", "krzywda wyrządzona dziecku" zazwyczaj myślimy już o sytuacjach patologicznych, o pedofilii, molestowaniu dzieci, krzywdzie wyrządzonej dziecku przez osoby nietrzeźwe lub chore psychicznie. W głowie przypominają nam się sytuacje poruszane w mediach o biednej małej Madzi zabitej przez własną mamę, o dziecku zagłodzonym na śmierć przez rodzica, czy dzieciach samotnie pozostawionych w zamkniętym samochodzie przez osobę dorosłą. 
Tymczasem wydaje mi się, że wiele osób zapomina o tym, że przemoc to także ten popularny (niestety), nieszczęsny "klaps" udzielony dziecku. Nie raz i nie dwa byłam świadkiem w sklepie, czy też na ulicy jak osoba dorosła bije dziecko. Widziałam, że dziecko było nieznośne, wrzeszczało - wyrażało swoje emocje, ale czy jest to powód do "klapsa"? I teraz kluczowe pytanie, czy potrafiłam zareagować? Niestety nie potrafiłam..to jest moja słabość. Gdy spacerowałam po lesie widziałam "w krzakach" mężczyznę pijącego piwo w towarzystwie około 1,5-2-letniego synka. Chłopczyk płakał, marudził..było mi go żal, zamiast bawić się na placu zabaw, ojciec zaprowadził go do lasu by napić się piwa. Bardzo chciałam wtedy zareagować, powiedzieć coś temu mężczyźnie, ale bałam się..Czy Wy reagujecie w takich sytuacjach? Co mówicie? Ja muszę się tego jeszcze nauczyć.

Bardzo poruszył mnie niezwykły artykuł, który można tutaj przeczytać na temat popularnego "klapsa".

"(...)Wiem za to jedno – każdy klaps który daję moim dzieciom jest moją osobistą porażką. Bo nie powiem, że nigdy się to nie zdarzyło. Owszem, zazwyczaj w sytuacjach podbramkowych – kolejna próba wsadzenia palców do kontaktu. Nie wiedziałem, bałem się, chciałem ochronić. Ale przecież o tyle częściej pojawia się pokusa żeby dać w dupę, bo „kolejny raz nie słucha”. Bo jesteś zmęczony po pracy, bo robi ci na złość.
Dać w dupsko jest łatwiej. To trwa kilka sekund. Tym bardziej gdy jesteś zły. Porządnie wyprowadzasz cios, twoja twarda, dorosła ręka trafia na mały dziecięcy pośladek i bije. Boli. Przecież ma boleć. Bijesz po to, żeby bolało, prawda? Wiem, wiem, przecież to nie tak. „To tylko klaps.” Skoro nie dla bólu, to po co?
Bijesz, bo nie potrafisz zrobić czegokolwiek innego. Bo skończyły ci się argumenty. Bo nie masz czasu wytłumaczyć. Bo chcesz się zająć czymś innym. Bo nie masz czasu, żeby spróbować innego podejścia, wytłumaczyć. Bo masz zły dzień i nie chcesz zrozumieć, że mały człowiek ma problem, żeby coś pojąć. A może właśnie buduje swój system wartości, może buntuje się bo nieporadnie próbuje mieć własne zdanie na jakiś temat? A może czegoś kompletnie nie rozumie. Jest milion możliwości.
A ty – duży, dorosły człowiek, z tak wielkim zasobem słów, tak dobrze znający świat, nie jesteś mu w stanie tego wytłumaczyć. Bijesz, bo możesz. Bo jesteś silniejszy. Bo ci nie odda, a jak odda to pierdolniesz mocniej. Bijesz, jak tępy osiłek który widząc, że przegrywa w szachy, wstaje, wywraca szachownicę i uderza w twarz chudego przeciwnika.(...)
Każdy klaps jest twoją porażką. Jest pójściem na skróty. Pamiętaj o tym po każdym klapsie. Właśnie przegrałeś. A następnym razem po prostu uderz siebie w drugą rękę. Kilka razy, jeśli masz za dużo energii. I spróbuj innego sposobu. Jest ich naprawdę dużo.
Tak jest trudniej, jest o wiele, wiele trudniej. Uderzyć jest najłatwiej. Nie ucz jednak dzieci, że przemoc i siła fizyczna są rozwiązaniem. Za kilkadziesiąt lat to być może ty będziesz leżeć w łóżku i sikać pod siebie. I to do ciebie trzeba będzie mieć dużo cierpliwości. Chciałbyś dostać w twarz za to, że po raz piąty upuściłeś łyżkę z zupą?
A trochę wcześniej być może zdziwisz się, że dziecko nie będzie twoim kumplem, nie będzie z tobą rozmawiać o problemach dorastania, albo tym jak inni traktują go w szkole. Dlaczego ma się przed tobą otwierać, skoro się ciebie boi?
Jeśli klaps boli to jest to bicie.
Jeśli nie boli, to po co go dajesz?"


Myślę, że nic dodać, nic ująć.
Odkąd zostałam Mamą sama widzę jak często brakuje mi cierpliwości przy dziecku. Widzę jakie to jest trudne. Sama często denerwuję się na Piotrusia, najbardziej wtedy gdy marudzi w wózku, płacze i krzyczy, a wiem że jest pojedzony, wyspany, ma suchą pieluchę i jest odpowiednio do pogody ubrany, więc powinien spokojnie siedzieć/leżeć w wózku żeby złapać świeżego powietrza. A jemu się to nie podoba. Ja naprawdę nie mam siły by nosić jedną ręką ponad 8-kilowego chłopczyka a drugą pchać 13-kilowy wózek, nie mam siły po prostu i wtedy dopada mnie furia. Jestem po prostu cała spocona i wściekła i z tej wściekłości przy wrzaskach swojego ukochanego dziecka mam ochotę na niego nawrzeszczeć a nawet przyznaję się (z wstydem się przyznaję bo jest to moja słabość), że miewam myśli, że najchętniej bym mu przylała bo tak jestem wściekła. Na szczęście i Bogu za to dziękuję nigdy się to nie zdarzyło i obiecałam sobie odkąd mam dziecko, że ze wszystkich sił będę starać się aby nigdy przenigdy nie dać klapsa swojemu dziecku. Czytaliście "Anię z Zielonego Wzgórza?" Ania też to sobie obiecywała i niestety w jednym przypadku nie dała rady, a ile przez to przepłakała..Nie wiem jak będzie ze mną, ale obiecałam sobie jednak i każdego dnia rano modlę się o cierpliwość i miłość do synka. Wiem, że biciem nic nie zdziałam. Spowoduję jedynie, że Piotruś niezrozumiany przez Mamę, która jest dla niego gwarantem bezpieczeństwa w tym świecie, poczuje się źle, będzie go bolało i będzie ryczał jeszcze bardziej a ja będę miała do siebie ogromny żal, bo wyładuję swoje złe emocje na słabym, bezbronnym dziecku, które nie umie, nie rozumie, nie chce, nie lubi (a do tego ma prawo). Czasem zdarza mi się nakrzyczeć na Piotrusia, szczególnie wtedy, gdy nie mam jak ugotować obiadu, skorzystać z toalety, czy po prostu ubrać się bo synek bez przerwy krzyczy i chciałby by go nosić bez przerwy. Boleję nad moim brakiem cierpliwości i każdego dnia podejmuję walkę o cierpliwość, bo przecież kocham całym serduszkiem tą moją małą istotkę, bez której życia już sobie nie wyobrażam i dla której przysłowiową gwiazdkę z nieba bym podarowała.

Kochajmy nasze dzieci. Reagujmy na krzywdę wyrządzoną innym dziecom!

poniedziałek, 17 listopada 2014

Podsumowanie projektu #BLISKOPAD - II tydzień

Kolejny tydzień projektu #BLISKOPAD za nami :-)

9. Dziewiątego dnia temat brzmiał: "Pieczemy ciasteczka". Ponieważ z Piotrusiem ciężko działać w kuchni i był to akurat dzień urodzin pradziadka Wincentego, postanowiłam zmienić temat na "Świętowanie w rodzinie". Koło południa poszliśmy na rodzinny spacer w trójeczkę. Był tradycyjnie plac zabaw, czyli huśtawka i okołopołudniowa drzemka synka. A późnym popołudniem wybraliśmy się do rodziny świętować :-) Było bardzo sympatycznie, synek bawił całe towarzystwo ;-D



10. Wycieczka w nowe miejsce - tutaj realizacja tematu udała nam się znakomicie ponieważ męża wysłano służbowo do Warszawy zawieźć ważne papiery i kazano mu zabrać żonę i dziecko, tak też zrobiliśmy ;-))

ł
Łazienki


11. Barwy narodowe - zrobiłam synkowi flagę narodową.


12. Dzień śmiesznych min - robiłam śmieszne minki - rozśmieszałam Piotrusia przy przewijaniu, w lustrze, w trakcie zabawy. Była też ulubiona przez synka gestykulacja przy recytowaniu wierszy.


13. Foto co godzinę - super sprawa! Godzina mija tak szybko, że ledwo nadążałam z aparatem :-) Powstał mini reportaż:


14. Piszemy do siebie listy - tego dnia pisałam smykowi czułe słówka na małych karteczkach i tablicy.



15. W 15-stym dniu miał być temat "Skaczemy", jednak zaplanowaliśmy coś innego TEATR! Wybraliśmy się na przedstawienie dla dzieci od 6 miesięcy do 4 lat pt." Afrykańska przygoda" do Teatru Ateneum w Katowicach. Było to dla nas i synka wspaniałe doświadczenie, mojej chrześnicy również bardzo się podobało. Więcej o przedstawieniu można przeczytać tutaj.




16. Masażyki - ten dzień trochę słabo nam poszedł, ale były masażyki  do dziecięcych rymowanek. Po Piotrusiowych pleckach kroczył kominiarz oraz rak ;-) A ile śmiechu przy tym było ;-)

Zachęcam Was do przyłączenia się do projektu.

niedziela, 16 listopada 2014

Piotruś skończył 9 miesiąc

Nasz Maluszek tydzień temu skończył 9 miesiąc.
Muszę jednak przyznać, że w tym ostatnim miesiącu nie zauważyłam zbyt dużych zmian w zachowaniu synka.
 Piotruś zaczął sam klaskać w dłonie :-) i uwielbia zabawę w "A kuku". Nauczył się wychylać podczas noszenia na rękach i obserwować otoczenie. Pewnego popołudnia stałam z synkiem przy oknie z bobasem na rękach i czekałam na męża. W tym czasie synek bawił się firanką i w pewnym momencie firanka zasłoniła nam twarze, wtedy Piotruś uśmiechnął się i wychylił z radością w moją stronę z "chochlikiem" w oczach aby zrobić "a kuku" :-))


Poza tym nadal pełza sobie na brzuszku i bawi się zabawkami. Uwielbia hałaśliwe przedmioty, uderzanie jedną  zabawką o drugą lub przedmiotem o podłogę i wydawanie w ten sposób dźwięków.
Piotruś jest bardzo mądrym chłopcem. W salonie nad kanapą widnieją rysunki zwierząt, wśród nich sarenka, nauczyłam synka pewnej rzeczy. Noszę go po mieszkaniu i pytam: "Piotrusiu gdzie jest sarenka?" Piotruś uśmiecha się i idziemy do salonu, wtedy synek zwraca wzrok w stronę rysunku i śmieje się z radością, wie, gdzie jest sarenka :-)

Nadal Mamusia jest numerem jeden, Piotruś jest do mnie bardzo przywiązany, wyciąga w moją stronę rączki, przytula się, całuje mnie. Płacze, gdy znikam mu z pola widzenia.

Maluszek nadal uwielbia oglądać książeczki z obrazkami, przewracać kartki i różne zakładki.


A wieczorem, jeśli nie chce się jeszcze tak bardzo spać to Piotruś lubi się "kokosić", czyli turlać na łóżku, przytulać i śmiać się :-) Synek coraz mniej śpi w dzień, przeważnie ma jedną 1-1,5 godzinna drzemka koło 12.30 w czasie spaceru i rzadko druga 30 - minutowa wieczorem. Za to w nocy śpi około 12 godzin z przerwami na mleczko, najczęściej więc budzimy się koło 9.00. :-)

piątek, 14 listopada 2014

Odwiedzamy Katowice

Katowice to moje rodzinne miasto - tu się urodziłam, wychowałam, uczyłam i mieszkałam przez 18 lat. Mam do tego miasta duży sentyment. Lubię je odwiedzać i zaglądać w znane kąty.

Pewnego dnia postanowiliśmy w trójkę pojechać do Muzeum Śląskiego w Katowicach zwiedzić wystawę o designie na śląsku. Oczywiście zabraliśmy ze sobą Malucha aby i on już od najmłodszych lat miał kontakt ze sztuką. No dobra, tak naprawdę to po prostu Piotrusia nie da się z nikim zostawić, bo tak tęskni za mamą :-) więc jeździ wszędzie z nami :-)) Dawno nie byłam w Katowicach i zauważyłam bardzo dużo pozytywnych zmian. Ulica 3 Maja z wyremontowanymi torami tramwajowymi, nowymi kafejkami, nowoczesnymi wiatami na przystankach oraz z kontrowersyjną dominującą bryłą Galerii Katowickiej i donicami z kwiatami wygląda rewelacyjnie! Aż miło :-)) Teraz czekać tylko na efekty przebudowy rynku, zapowiada się naprawdę ciekawie. Zawsze brakowało mi w tym mieście miejsca, gdzie można spokojnie usiąść, odpocząć tak jak na rynku w Krakowie, czy Wrocławiu. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni i chętnie będziemy odwiedzać Katowice. Do Muzeum Śląskiego zrobiliśmy sobie spacerek. Piotruś spokojnie przyglądał się miastu.

Spacerek ulicą 3-go Maja

Ulica 3-go Maja

Kofeina bistro przy ulicy 3-go Maja

Odrestaurowany tramwaj - cudny widok!

Gdy dotarliśmy do Muzeum zwiedziliśmy ciekawą wystawę o designie na Śląsku, można było zobaczyć ciekawe realizacje fotelików dziecięcych, plakatów, systemów identyfikacji wizualnej i mebli.




Przy okazji dowiedzieliśmy się, że trwa również wystawa pt: "Lale, misie i koniki" - czyli wystawa zabawek dla dzieci. Najstarsze z nich pochodzą z XIX wieku, a najmłodsze z lat 80. XX wieku. Nie mogliśmy sobie i naszemu synkowi odmówić tej wystawy :-) Bardzo nam się ona podobała, zobaczyliśmy wiele zabawek, którymi bawiliśmy się z mężem w dzieciństwie, a o których już dawno zapomnieliśmy.







Wystawa była również uzupełniona o zdjęcia archiwalne. 
A czy Wy zwiedzacie ze swoimi dziećmi wystawy? Jestem ciekawa Waszych opinii :-) Nasz Piotruś jeszcze malutki, więc nic nie wie z tego, co widział, ale chcemy zaszczepić w nim bakcyla podróżniczego.