środa, 10 lutego 2016

O tukakach i tanguach słów kilka.

Uwielbiam nowe słówka Piotrusia, mówi już sporo i bardzo dużo powtarza - muszę się teraz pilnować co przy nim mówię ;-) Najbardziej lubię to jego własne słownictwo - trochę poprzekręcane, czasem śmieszne a czasem wręcz niezrozumiałe. Długo nie wiedzieliśmy z mężem o co chodzi z tą gałakaką, dopiero po miesiącu teściowa nas oświeciła, że to przecież galaretka, którą synek ze smakiem zajada u swojej babci! Piotruś niestety jest fanem słodyczy, potrafi się o nie bez przerwy dopominać i tu trochę moja wina, bo sama wykonałam mu kalendarz adwentowy z łakociami. Były też komplementy, no ale niestety dla niego najważniejsze były cukierki. Codzienna dawka słodyczy zrobiła swoje i teraz "masz babo placek" musimy z tym walczyć. I tu wcale nie chodzi o ciasto, czy pyszne babeczki, które mu piekę - tu chodzi o tukaki - cukierki najlepiej czekoladowe!

Mamy więc:
tukaki - cukierki
pikoki - pierniki
tajaki - czekoladę
       tataki - ciasteczka/ciasto

Z dwójką na spacer wybrać się zimową porą to jest wyzwanie! Najpierw najmłodszego muszę porządnie nakarmić i ubrać, a zakładanie czapki nie jest wcale takie proste, gdy maluch bez przerwy się kręci. Gdy już go ubiorę i wykołyszę, to biorę się za drugiego, który już marudzi i jak najszybciej chce wyjść. Na koniec szybko ubieram się ja i możemy wychodzić, o ile w między czasie nie zdenerwuje się najmłodszy Szymuś. Bo wtedy na nowo muszę go usypiać, a w kryzysowych sytuacjach dokarmiać i tylko słychać jak jeden płacze a drugi krzyczy: "jedziemy, jedziemy!". Jak już w końcu "wyjedziemy" to trzeba Piotrusiowi dostarczyć rozrywki, czyli spacerować tam gdzie jak najwięcej aut - na szczęście lub nieszczęście nasza ulica jest bardzo ruchliwa i wtedy słyszymy najczęściej:

dżip jedzie! pojechał! nie jedzie!
witata - wywrotka
tangua! biała! - biała ciężarówka
zobaczyć auta!
osobowe auta! 
abusun - autobus
albo:
zepsułsiti - zepsuł się 

Na koncie mamy też pierwsze zdania Piotrusia:

Pani dała tukaka - niestety, w miejskiej bibliotece tylko cukierki  i cukierki
Nie ma tatusia 

Taka jestem rozkochana w słownictwie synka, że postanowiłam zrobić album dla niego i kuzynki Oliwki :-) Abym móc upamiętnić czas, który tak szybko umyka!









Powyższe zdjęcia wyszły mi całkiem wiosenne, prawda? Nie mogę doczekać się wiosny! Tęsknię za wyjściem z domu bez ubierania, za naszymi rodzinnymi wycieczkami (mamy już pokaźną listę), za słońcem przede wszystkim. Niedawno mąż wraca z pracy i mówi mi, że w maju w Katowicach jest impreza craftowa Papiorzany Comber. A ja na to: -o! słyszałam, że takowe odbywają się w Katowicach. Na co mąż mi odpowiada: -także w maju bierzesz udział w warsztatach -myślisz, że uda nam się pojechać? - mówię Ci, że jedziemy i bierzesz udział w warsztatach! Także och i ach! Jak się cieszę i jakiego męża cudownego mam! :-D

Na koniec kilka fotek z naszych o dziwo udanych spacerów:


Uwielbiam spacery! Nie wyobrażam sobie dnia bez wyjścia z dziećmi na dwór. To mi daje energetycznego kopa na cały dzień :-) Póki co Szymon wózkowy bo śpi, wiosną z pewnością wyciągniemy chustę!


A tak moi chłopcy razem lulają:


Radosnego dzionka!

3 komentarze:

  1. Notes super tylko kiedy te pierwsze słowa....a mąż...hmmm mój by mi specjalnie nie powiedział:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, pierwsza słowa na pewno nadejdą :-)

      Usuń
  2. Notes super tylko kiedy te pierwsze słowa....a mąż...hmmm mój by mi specjalnie nie powiedział:/

    OdpowiedzUsuń