środa, 21 września 2016

O tym co w lesie słychać, czyli Rok w lesie.

Pewnego dnia mówię mężowi: "Kochanie musimy kupić jakieś nowe książki, bo już mi się kończą pomysły na Przygody z Książką". Mąż się chyba troszkę przestraszył i postanowił działać, a owoce tego działania są znakomite. Mianowicie, pewnego dnia Marcin wraca z pracy, był w Lidlu na zakupach i mówi mi, że kupił książkę, żebym zobaczyła. Kiedy zobaczyłam TĘ książkę, aż jęknęłam z zachwytu, bo oto mój mąż który na książkach dla dzieci nie zna się aż tak dobrze pokazuje mi Rok w lesie Emilii Dziubak! Byłam ogromnie zaskoczona, że tak trafił mój mąż z książką, a jeszcze bardziej byłam zdziwiona, że kupił ją w Lidlu! :-)

Emilia Dziubak
Rok w lesie
Wydawnictwo Nasza Księgarnia



Książka jest przepiękna! Kartonowa, więc oglądać ją może nawet Szymuś (choć niestety Piotruś pilnie strzeże swoich książek przed młodszym bratem, bojąc się, że "Simon pogni"), ma zaokrąglone rogi i jest to książka obrazkowa. Przedstawia oczywiście życie w lesie. Każda rozkładówka ilustruje jeden miesiąc, tak więc mamy 12 miesięcy przepięknie zilustrowanych przez Emilię Dziubak w najdrobniejszych szczegółach. Uwielbiamy z Piotrusiem usiąść sobie razem, przytulić się i opowiadać o tym, co widzimy. Na pierwszej stronie znajdują się opisy wszystkich zwierząt występujących w książce - niektórych nawet nie znałam (mówię tu zwłaszcza o owadach). Na kolejnych stronach bardzo szczegółowo jest przedstawione ich życie: co jedzą, jak spędzają czas, kiedy śpią, co robią zimą, kiedy wydają na świat potomstwo i czy dbają o swoją rodzinę, dzieci. Ilustracje są też humorystyczne, jak np. niedźwiedź obudzony zimą przez kreta. Jest to książka, która wspaniale rozwija dzieci i edukuje z zakresu świata przyrody. Jest atrakcyjna także dla dorosłych i pomaga odpowiedzieć na wiele dziecięcych pytań dotyczących świata przyrody.












Bardzo podobają mi się zimowe miesiące, lubię las zimą - ciekawie jest zobaczyć, które zwierzątka zapadają w sen zimowy, bardzo podoba mi się czerwcowa noc oraz miesiące jesienne, kiedy jest w lesie bogactwo kolorów. 

Serdecznie zachęcam Was abyście zajrzeli również do innych książek, zilustrowanych przez Emilię Dziubak, bardzo fajnie o jej ilustracjach napisała Justyna Wencel na swoim blogu w TYM poście. 

Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką 4

 

piątek, 16 września 2016

Poduszki dla moich chłopców

Ostatnio szycie mi nie idzie - za co się wezmę to mi nie wychodzi. 
Okres wakacyjny nie pomagał mi w szyciu. Jedynie co udało mi się uszyć latem to wodoodporne poszewki na poduszki oraz poszewkę na poduszkę pod pupę ze starej koszulki męża. Wodoodporne poduszki kiedys pokażę, gdy doszyję jeszcze siedziska na nasze ogrodowe ławki. Biorąc pod uwagę, że zbliża się jesień, powstaną chyba dopiero w następnym sezonie.  
Niedawno uszyłam też śliniaczki bawełniane, jednak nie pokazywałam ich, gdyż uważam, że w przypadku mojego kochanego - mocno śliniącego się synusia (dwa ząbki już mamy, hurra!) śliniaczki bez ceratki pod spodem nie spełniają swojej roli po upływie 15 minut ;-) Postanowiłam też dokończyć patchworkową kołderkę dla Piotrusia, czyli mój pierwszy quilt, który zaczęłam jakieś pół roku temu (!!!). Niestety kanapkowanie mi nie wyszło, mimo mocno naciągniętej warstwy spodniej i dokładnym pospinaniu agrafkami, wszystko mi się pościągało i maszyna nie chciała transportować kołderki. Trochę mnie to martwi, będę próbowała jeszcze raz. Tym razem z pomocą dwóch osób, które będą mi mocno naciągać tkaninę, podczas gdy ja będę wbijać agrafki. Trzymajcie kciuki, żeby wyszło, proszę.

No dobrze, a co mi się udało? Udało mi się uszyć dwie bawełniane poduszeczki. Jedną ze zwierzątkami do łóżeczka Piotrusia a drugą do siedzenia, zabawy i przytulania na podłogę. U nas najlepsza zabawa jest zawsze na podłodze. 
Poduszki są zapinane na zamek kryty - bardzo lubię ten rodzaj zamka, zapięcia prawie w ogóle nie widać. 








Bawełnianą tkaninę w zwierzątka wypatrzyłam kiedyś w sklepie internetowym (nie pamiętam którym) i kupiłam. Potem leżała ponieważ nie miałam pomysłu, co z niej uszyć. Kilka dni temu dostałam olśnienia aby uszyć z niej poduszkę do kompletu z szarym prześcieradłem w białe grochy. Prześcieradło uszyłam nie tak dawno z zalegających w pudle tkanin, tak więc zgłaszam je do akcji UWOLNIJ TKANINY ZE SWOJEJ SZAFY.



Podusia do zabawy jest dwustronna: z jednej strony len a z drugiej kolorowe sówki :-) Len również zalegał mi długo, oj długo. Piotruś już się do niej tuli wieczorami, gdy rączki chcą jeszcze bawić się autkiem, ale ciałko już chciałoby sobie poleżeć :-)




Bardzo się cieszę z tych moich uszytków. I choć narzekam często, że tak mało mam czasu na szycie, to jednak jest to SUKCES dla mnie, że mimo dwójki małych, absorbujących (przekochanych) dzieci możemy w ogóle rozmawiać o moim SZYCIU :-)

Pozdrowionka dla Was!
Dziękuję, że do mnie zaglądacie :-*