Na początek jednak dodam kilka słów czym dla mnie jest ekologia. Jestem zdecydowanie zwolenniczką dbania o środowisko oraz o przestrzeń, która nas otacza. Razem z mężem segregujemy śmieci: plastiki, szkło, papier, zakrętki po butelkach przekazujemy na zbiórkę charytatywną, a odpadki z żywności idą na potrzeby kur, które nasz dziadek z troską pielęgnuje ;-) Nawet skorupki po jajkach dziadek każe zbierać ponieważ kury je bardzo lubią. W naszym mieście za jedną opłatą zbierane są segregowane odpady w każdej ilości. Muszę przyznać, że w naszym domu najbardziej o ekologię dba mój mąż, którego bardzo podziwiam za to. Można powiedzieć, że jest strażnikiem domu jeśli chodzi o dbanie o środowisko oraz o nasze portfele. Przy zmywaniu naczyń nalewa płyn do kubeczka by starczył na dłużej, zawsze do końca opróżnia wszelkie tubki po kremach (szczególnie Piotrusiowych, które sporo kosztują), pilnuje segregowania śmieci. Przyznam, że mnie się czasem nie chce..i z lenistwa zdarzy mi się wrzucić śmieci nie tam, gdzie trzeba - wtedy mąż przywołuje mnie do porządku ;-D
W naszym otoczeniu najbliższym nawet, niestety nie wszystko nam się podoba: palenie liści i śmieci to jest to, czego chyba najbardziej nie znoszę oraz wyrzucania śmieci do lasu, co u nas zdarza się notorycznie :-( Palenia liści i śmieci nie znoszę z powodu smrodu i trucizny, którą musimy wdychać my i nasz syn przy okazji spaceru, czy wietrzenia mieszkania. Nie do końca takie postępowanie wśród ludzi jest dla mnie zrozumiałe, szczególnie, że w naszym sąsiedztwie wszystkie śmieci łącznie z gałęziami, liśćmi, itd. są odbierane za jedną opłatą w każdych ilościach. W okresie jesienno-zimowym dodatkowym problemem jest palenie węglem w piecach, dlaczego? Mieszkamy na osiedlu domków jednorodzinnych, gdzie wszyscy palą węglem łącznie z nami bo niestety najtaniej. Dlatego zimą, szczególnie w bezwietrzny dzień czuć ten spalany węgiel i to dosyć mocno - nad tym bardzo boleję, jednak z przyczyn finansowych niestety nie mamy na to wpływu.
No nic..
Jak poradziliśmy sobie z tematem?
Wpadłam na bardzo ciekawy pomysł wykonania ekologicznych zabawek dla Piotrusia: do zużytej i wyczyszczonej butelki po soku wsypałam kilka guzików i w ten sposób powstała grzechotka, która synkowi naprawdę się spodobała :-)
Ponieważ Maluch uwielbia być noszonym, często towarzyszy mi przy wykonywaniu różnych czynności np. przy podlewaniu kwiatków, bardzo interesuje się wszelkimi roślinkami i jak tylko je widzi, próbuje złapać i oczywiście zerwać, dlatego muszę mieć się na baczności ;-)
Często z synkiem spacerujemy po lesie, ma on wtedy okazję poznać przyrodę. W listopadzie mieliśmy niespodziewany wyjazd do Warszawy, więc nadarzyła się świetna okazja do spaceru po Łazienkach. Piotruś miał wspaniałą sposobność zobaczyć z bliska wiewiórkę - przyglądał jej się z zaciekawieniem.
Jak ekologia to i fauna: synek często ma okazję zobaczyć pieski i kotki, czy to na spacerze, czy u swojej babci. Przygląda im się uważnie :-) Uczymy go też jak głaskać kotka, aby było mu przyjemnie (to znaczy kotkowi) :-)
Myślę, że temat ekologiczny będziemy wciąż drążyć i drążyć :-)
Pozdrawiamy ciepło!
Super przedstawiliscie Piotrusiowi ekologię - te zabawki to swietna sprawa! Fantastycznie, że będziecie drazyc temat ekologii - też uważam, że to bardzo ważna kwestia!
OdpowiedzUsuńPs. Niedługo zajrze do wcześniejszych wpisów, ale w moim życiu jest niesamowite wariactwo i nawet teraz piszę z telefonu...
Uściski! :*
Dziękujemy :-) Mówisz czyste wariactwo? I u mnie dużo się dzieje ;-) Ale to tak zawsze w grudniu :-) A ja muszę Twoje wpisy nadrobić, u mnie też krucho z czasem.
UsuńBuziaczki :-*