piątek, 30 listopada 2018

Karnety świąteczne

Mój blog zarósł kurzem..minęło 10 miesięcy, ale jestem i działam! Z tym, że regularnie można mnie podglądać na Instagramie tutaj i tutaj oraz Facebooku.

Szyję, dziergam, wycinam i kleję, jednak najwięcej jest szycia i dziergania :-)
Zapraszam serdecznie do odwiedzania moich profili społecznościowych.

Tymczasem przed Świętami postanowiłam troszkę tu posprzątać i dzisiaj pokażę Wam jakie karnety wykonałam, robię je co roku, ponieważ pięknie zdobią prezenty. Najbardziej lubię je zawinąć w papier pakowy, obwiązać ozdobnym sznurkiem lub wstążką i zawiesić karnet. Te które ja wykonałam można potem powiesić na choince :-) 









Już za chwilę miesiąc grudzień, czy czujecie już zbliżającą się świąteczną atmosferę? U nas kalendarze adwentowe już wiszą, menu na Święta mam opracowane, ale tak naprawdę tej świątecznej atmosfery jeszcze nie czuję ;-) 

Udanego początku grudnia Wam życzę :-*
Patrycja

środa, 14 lutego 2018

Mówię pierwsze słowa

Korzystam z chwili, że starszaki pojechały z tatą do biblioteki a Wojtuś lula. Chciałabym dzisiaj pokazać Wam notes Szymonka, który udało mi się wykonać na wieczór przed porodem, hehe ;-D Kiedy go tworzyłam, czułam, że coś zaczyna się dziać i rankiem urodził się nasz najmłodszy synek ;-)

Szymonek ostatnio mocno nam się rozgadał, uwielbia mówić, mówi dużo, opowiada sobie, bardzo lubi naśladować co mówimy i już w zasadzie codziennie zaskakuje nas nowym słowem! Dużo uczy go również starszy brat Piotruś. Ile ma jeszcze przy tym radości! Dlatego wykonałam mały notes w formacie A6. W środku znajdują się zwykłe kartki do zapisywania słów, ozdobiłam jedynie tekturową okładkę. Musiał się na niej znaleźć kotek, bo Szymuś uwielbia koty :-)  Teraz będziemy mieli piękną pamiątkę na kolejne lata.






Pozdrowionka!

piątek, 9 lutego 2018

Narodziny Wojtusia

Dzisiaj przedstawiam Wam naszego najmłodszego synka Wojtusia :-)
Urodził się 27 stycznia w sobotę o 8.30 rano. Trafił w bardzo dobry moment, bo akurat nasze starsze dwie pociechy były u babci na noc. Poród był bardzo szybki. Jeszcze kilka dni Wojtuś przebywał w szpitalu z powodu zaburzeń adaptacyjnych, ale na szczęście od tygodnia jesteśmy już wszyscy razem w domku i cieszymy się sobą :-) Póki co starsi chłopcy są zakochani w najmłodszym braciszku. Zobaczymy, czy to się utrzyma jak tata wróci do pracy ;-)

Wojtuś już lula słodziutko w swoim kokoniku i kołderce, którymi chwaliłam się w poprzednim poście ;-)


Pozdrawiam!

czwartek, 25 stycznia 2018

Kokon, poduszka i kołderka, czyli wyprawka dla Wojtusia.

Pamiętam jak Piotruś był jeszcze w brzuszku, to szyłam mu rożek i prześcieradło do kołyski. Z jednego ani z drugiego nie skorzystał, bo nie znosił pozycji leżącej, hehe. Szymonek był już mniej wymagający, lulał słodziutko w uszytym przeze mnie rożku, ważnym elementem jego wyprawki był też rogal do karmienia, który sprawdził się znakomicie. Wojtusiowi też coś uszyłam - kokonik do spania. Ponieważ Wojtuś nie będzie miał swojego niemowlęcego łóżeczka do spania, pomyślałam o czymś, co go otuli w naszym dużym łożu rodzinnym ;-) 

Początkowo kokon planowałam po prostu kupić, choć jego cena mnie odstraszała. W styczniu jednak okazało się, że mam trochę czasu i sił i chęci i zmierzyłam się z zadaniem. Uszyłam go według kursu z bloga Karmicielka.

Materiał miałam "na stanie", dokupiłam tylko kulkę silikonową do wypełnienia oraz bawełniany sznurek do wiązania. Bawełnę w słonie (całe 2 metry!) otrzymałam kiedyś "gratis" przy okazji zakupu maszyny do szycia. Było to 1,5 roku temu więc leżała długo w pudle, a nie specjalnie podobał mi się ten wzór. Teraz ze względów oszczędnościowych tkanina nadała się idealnie. W połączeniu z granatem wygląda moim zdaniem całkiem nieźle. Mój kokon trochę przypomina kształtem ponton, szablon sama rozrysowałam korzystając z wydrukowanego na kartce A4 wzoru zamieszczonego na blogu Karmicielki. Dlatego myślę, że kształt właśnie odrobinę się różni.

Najtrudniejsze w tym wszystkim było dla mnie wszywanie lamówki, dlatego że szyć musiałam nie po linii prostej a po łukach. O dziwo poszło mi nawet gładko, prułam tylko dwa razy na niewielkich odcinkach ;-D Do środka włożyłam gąbkę i jej przeszycie też nie było najłatwiejsze, następnie przeciągnęłam sznurek, wypełniłam kulką i dopiero zaczęło się najtrudniejsze - zaszyłam powstałe dziury ściegiem krytym ręcznym. Zszywanie poszło bardzo ciężko, bo całość była bardzo nieporęczna do trzymania. Przyznam szczerze, że gdy widzę cenę 110 zł za taki kokon w galeriach internetowych to dziwię się, że tak mało, bo pracy jest sporo przy jego wykonaniu, a materiał też ma swoją cenę.

Do kompletu uszyłam też małą poduszeczkę, starałam się by była jak najbardziej płaska, oraz kołderkę z reszty kawałka słoniowej tkaniny, wypełnioną ociepliną poliestrową. Wiem, że poliester nie jest dobry do kołderek, gdyż jest sztuczny i można się pod taką kołderką spocić. Jednak ponieważ nie jestem jeszcze biegła w szyciu takich pikowanek, nie chciałam już ponosić dodatkowych kosztów. Z resztą pod taką kołderką Wojtuś będzie spał tylko w czasie drzemek. No nic, komplet jest i czeka na młodego obywatela :-) Zobaczymy czy przypadnie mu do gustu ;-)

Przy szyciu tej wyprawki nauczyłam się dwóch ważnych rzeczy: wszywania lamówki ze skosu oraz tworzenia lamówki ze spodu kołderki. Jednak nad tą drugą techniką muszę jeszcze popracować. Kołderkę przepikowałam 12 cm od jej brzegu. Generalnie pikowanie idzie mi ciężko, "kanapka" do pikowania powinna być bardzo dobrze napięta, a mnie się robią buły i tkanina rozciąga mi się w sposób niekontrolowany. Pozostaje mi chyba tylko ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

A teraz zdjęcia:







Szymonio też chciał być na zdjęciu :-) 
 

 Pozdrowionka!
 

niedziela, 14 stycznia 2018

Mój pierwszy QUILT!

Bardzo się cieszę, że w pierwszym poście 2018 roku mogę się pochwalić moją pierwszą patchworkową kołderką! Marzyłam o niej od bardzo dawna, bo w patchworkach jestem wprost zakochana! Po mojej ostatniej nieudanej próbie (wybrałam zbyt skomplikowany wzór jak na pierwszy raz, wszystko wyszło krzywo) wydawało mi się, że szycie quiltu jest dla mnie zbyt trudne. 

Jednak nie zrezygnowałam z tego zamiaru, postanowiłam wykonać podejście numer dwa. Skłonił mnie do tego jakiś stary numer czasopisma Mollie potrafi, w którym znalazłam dokładny opis wykonania patchworku z podanymi wymiarami poszczególnych kawałków tkanin. Nie musiałam więc sama tego wyliczać. Ucieszyłam się też z tego, że poszczególne kawałki są dosyć duże, więc quilt będzie w sam raz dla osoby początkującej jak ja. Cały quilt ma wymiary 150x90 cm. Jest idealny dla naszych chłopców. Bardzo się starałam równiutko poprzycinać kawałki tkanin a potem równiutko wszystko pozszywać. Wbrew pozorom nie jest to wszystko takie proste. Następnie wykonałam "kanapkę", wykorzystałam ocieplinę poliestrową, jaką miałam akurat w domu i pospinałam trzy warstwy agrafkami. Zrolowałam i zabrałam się za najtrudniejsze czyli pikowanie. Pikowałam ściegiem prostym za pomocą stopki z górnym transportem. Największy problem miałam przy krzyżowaniu się ściegu, czasem po prostu tkanina mi się ściągała, widocznie nie była należycie napięta. Gdy wszystko przepikowałam, przygotowałam sobie lamówkę. Okazało się to nie tak trudne jak myślałam, że będzie. Przy przyszywaniu lamówki korzystałam z dwóch tutoriali od Reni oraz od Kasi.

No i powstał quilt! Nie jest idealny, lecz bardzo mi się podoba, jestem w nim zakochana i uwierzyłam w siebie. Mam ogromny apetyt na więcej kołderek ;-)

No a teraz zdjęcia:














Pozdrowionka!