środa, 30 listopada 2016

Relacja z warsztatów Layout w pigułce podczas Art in town.






We wrześniu planowałam pojechać na imprezę craftową Craftshow do Krakowa i wziąć udział w warsztatach. Niestety nic ciekawego dla siebie nie znalazłam, szczególnie że najbardziej interesowały mnie jakieś warsztaty z tworzenia layoutów. Tymczasem dowiedziałam się, że w listopadzie po raz drugi w Warszawie będzie organizowana impreza Art in town pod patronatem miesięcznika Molly Potrafi. Postanowiłam więc zmienić plany i zrezygnować z Krakowa na rzecz Warszawy. Zwłaszcza, że odbywały się tam naprawdę ciekawe warsztaty, ja mogłam wybrać sobie jedne i wybrałam Layout w pigułce u Ani Komendy

Przyznam się, że organizacyjnie było to nie lada wyzwaniem wybrać się z dziećmi do Warszawy. W czwartek koło południa wylądowaliśmy z dzieciakami na lotnisku w Balicach, a na drugi dzień wcześnie rano już wyjeżdżaliśmy do Warszawy. Pojechała z nami ukochana teściowa - babcia Masia do opieki nad dziećmi, bo mąż akurat miał zjazd na uczelni (na szczęście w Warszawie).  W sobotę rano wybrałam się na warsztaty, niestety los sprawił, że zostawiłam telefon u męża w aucie i przez cały czas z emocji bolała mnie głowa, bo przez 6 godzin nie miałam się jak dowiedzieć jak się mają nasze dzieci i czy Szymonek nie płacze i czy coś zjadł i w ogóle jak Mama sobie radzi, bo może trzeba by się jednak urwać i wrócić ratować sytuację :-)

Poniżej kilka zdjęć z samych warsztatów, zdjęcia pochodzą z fan page'a Art in town:


Te turkusowe koszyczki urzekły mnie. Zrobiła je na szydełku Ania.

A na tym zdjęciu Ja - nie, nie ta piękna blondynka po prawej, tylko dziewczyna w fioletowym sweterku :-)



Praca wre ;-)

A na tym zdjęciu Ania Komenda - bardzo sympatyczna osoba, wszystko nam szczegółowo wyjaśniała.
 A na koniec zdjęcie grupowe, niestety trochę nieostre:


Z warsztatów jestem ogromnie zadowolona, bardzo dużo z nich wyniosłam, atmosfera była naprawdę przesympatyczna i nie musiałam się stresować dodatkowo (bo stres miałam, lecz jak już pisałam wcześniej z innego powodu) że czasu mało a tu jeszcze tyle roboty. Czasu było wystarczająo, nie trzeba było się spieszyć tylko na spokojnie można było realizować swój pomysł na layout. 

Ania pomogła mi wybrać zdjęcie i doradziła jak je skomponować na papierze. Wybrałam nasze rodzinne zdjęcie z Helu oraz zestaw limonkowo- niebieski. Do wyboru był jeszcze zestaw kobiecy z różem, jednak mnie tutaj bardzo pasował zestaw limonkowy, bo nawet ubrania na zdjęciu kolorystycznie pasowały :-) 

Pracę rozpoczęłyśmy od zagruntowania arkusza papieru, a po wyschnięciu zastosowałyśmy pastele olejne rozpuszczalne w wodzie, które pod wpływem wody w sprayu pięknie się rozpłynęły, tworząc tło. Następnie można było ułożyć sobie kompozycję i zacząć dopasowywać dodatki, nie obyło się też bez chlapania :-D





Po powrocie do domu bardzo chciałam oprawić sobie mój scrap. Ponieważ miałam akurat bardzo fajną głęboką ramkę z Ikea w formie kwadratu, postanowiłam ją wykorzystać. Musiałam jednak przyciąć mój layout, ale mimo to bardzo mi się podoba i cieszy moje oko.

Dodam jeszcze na koniec, że udało mi się nawet spotkać i poznać Renię z bloga Dom Artystyczny. Bardzo się z tego cieszę, Renia okazała się bardzą miłą osobą (nie wątpiłam w to), miałam okazję zobaczyć też jej pracownię w Piastowie, w której podziwiałam przepiękne patchworki. Reniu jeśli to czytasz - pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za wspólnie spędzony czas!

To jest mój ostatni listopadowy post, a więc:
Udanego grudnia kochani!


 

wtorek, 22 listopada 2016

Święta Elmera i inne książki z angielskiej półki.

Niedawno spędziliśmy tygodniowe wakacje w środkowej Anglii, spędziliśmy tam wspaniały czas razem z naszą rodziną. I wróciliśmy z plecakiem pełnym książek dla naszych chłopców. Trafiliśmy na takie perełki, którym nie potrafiliśmy się oprzeć. Sam Piotruś biegał od półki do półki w miejscowej księgarni i nie potrafił się zdecydować, którą książkę wybrać (a razem z nim ja).

Dzisiaj zapraszam więc Was na prezentację książek z angielskiej półki :-) 



Póki co absolutnym numerem jeden dla Piotrusia są święta Elmera  - Elmer's Christmas:

Elmer's Christmas, David Mckee
Andersen Press Ltd.
 



Od razu napiszę, że bardzo podoba mi się okładka z brokatowym, wyczuwalnym pod palcem tytułem. Mimo,że za oknem wiosna oboje z synkiem uwielbiamy świąteczną opowieść Elmera, który zabiera małe słonie na zimowy spacer po choinkę. Słoniki ciągle pytają o Mikołaja i prezenty, nie mogą się ich doczekać, ale najbardziej na świecie chciałyby zobaczyć Mikołaja i zaprzęg reniferów na żywo. Czy im się to uda? Nie mogę nic zdradzić, może uda Wam się zakupić tę książkę w wersji angielskiej, bo w Polsce chyba jeszcze nie została wydana. Gorąco Wam polecam :-) Piotruś Elmera już zna, ponieważ mamy pierwszą część o patchworkowym słoniu i bardzo go lubimy.







Kolejna książka, która jest naprawdę świetna to okienkowa książka z twardymi  stronami, przedstawiająca funkcjonowanie lotniska.

Playtown Airport, ilustracje: Dan Green
Priddy Books
 












Uważam, że ta książka i na dodatek w języku angielskim będzie fantastycznym sposobem na naukę angielskego :-)  Na pierwszej stronie oglądamy w jaki sposób ludzie dojeżdżają na lotnisko, jakimi środkami transportu. Dzięki okienkom dowiadujemy się jak wygląda kontrola bezpieczeństwa, gdzie otrzymujemy bilet na samolot, a także co dzieje się w hangarze i do czego służy wieża kontroli lotów. Na kolejnej stronie obserwujemy terminal pasażerski, możemy też przeczytać rozkład lotów, pójść do sklepu a nawet fryzjera i napić się kawy. Na kolejnych stronach dowiadujemy się w jaki sposób na pokład samolotu dostają się ludzie niepełnosprawni, gdzie umieszczany jest bagaż  i jak wyglądają przygotowania techniczne do odlotu samolotu. Obrazki są niesamowicie szczegółowe!! Książka pokazuje również różne rodzaje samolotów a na ostatniej rozkładówce, która jest olbrzymia, widzimy co się dzieje w samolocie podczas lotu. Polecam bardzo!


Pozostając w temacie książek okienkowych, chciałabym Wam jeszcze przedstawić dwie o tematyce życiu na wsi:

Peep inside the farm, Anna Milbourne, Laura Wood,  ilustracje: Olga Demidova
Wydawnictwo Usborne

 
To, co mnie w nich najbardziej zachwyca to przepiękne ilustracje, okienka bardzo ciekawie przemyślane i liczne wycinanki w kartonowych stronach, które tworzą nowe formy i treści oraz urozmaicają ilustracje. Na każdej stronie są zagadki dla dzieci. Książka dostarcza dużo zabawy rodzicom i dzieciom.















Busy Farm, Mandy Archer, ilustracje: Ian Cunlifee
Wydawnictwo Ladybird Books Ltd


Okienkowa książeczka przedstawiająca życie na wsi, pełna zagadek, można z niej uczyć się również poszczególnych angielskich słówek.





Na koniec chciałabym Wam jeszcze przedstawić dwie książeczki, które szczególnie wybraliśmy dla małego Szymonka. On bardzo lubi dotykać i wyczuwa różne faktury, lubi je badać swoimi malutkimi paluszkami.

Baa Baa Black Sheep, ilustracje: Natalie Marshall
Wydawnictwo Ladybird Books Ltd





Na koniec zostawiłam wisienkę na torcie z wydawnictwa Usborne a jest nią Jungle Sound. Słyszałam już nie raz o wyjątkowych książkach tego wydawnictwa, ale teraz sama się o tym przekonałam. Są one po prostu wyjątkowe! Jungle Sounds zachwyciła mnie przepięknymi odgłosami zwierząt mieszkającymi w dżungli. A żeby te dźwięki odkryć, trzeba włożyć paluszek w dziurkę z kratką :-) Szymonek uwielbia wkładać swoje paluszki w dziurki, otworki, ta książka jest dla niego wspaniała. Piotruś też szuka dźwiękowych dziurek ;-) Ilustracje są niesamowicie barwne, kontrastowe, nasycone i wypełnione wgłębieniami, fakturami. Jestem zauroczona tą książką.

Jungle Sounds, SamTaplin, Claire Ever, Anthony Marks, ilustracje: Federica Iossa
Wydawnicwto Usborne












Ten przydługawy nieco, ale mam nadzieję, że inspirujący post powstał w ramach wspaniałego projektu Przygody z książką edycja 4 :-)