Piotrusiowi bardzo spodobały się wszelkie świecące lampeczki, dlatego dostaliśmy od babci naszego synka świecące sople lodu oraz gwiazdę. Sople lodu przymocowałam do okna i każdego popołudnia włączałam synkowi lampeczki. Na widok światełek Piotrusiowi od razu uśmiechała się buzia, często pokazywał je paluszkiem. Tuż przed świętami wykonałam synkowi ozdobę do pokoju z wykorzystaniem leśnych gałęzi, szyszek i oczywiście lampeczek.
Szczególnym dniem dla naszego Malucha był 6 grudnia, czyli Świętego Mikołaja. Piotruś wprawdzie nic nie rozumiał, ale dostał prezenty od rodziny i od nas. W sobotę z samego rana jak tylko wstaliśmy z łóżka otworzyliśmy nasze upominki a potem w trójkę zjedliśmy wspólne mikołajkowe śniadanie :-)
Tydzień przed Świętami mąż przywiózł do domu piękną, pachnącą choinkę. Ubrałam ją razem z synkiem w piątkowy wieczór, Piotrusia trzymałam na rękach a potem synek sobie odkrywał świat na brzuszku a ja dokończyłam strojenie drzewka. Często powtarzaliśmy synkowi: "to jest choinka" i w końcu Maluch nauczył się i za każdym razem zapytany potrafił paluszkiem pokazać świąteczne drzewko :-) Podobna sytuacja była z jemiołą, którą powiesiłam w kuchni.
W tym roku postanowiłam przygotować tylko kilka jak najprostszych potraw wigilijnych, aby móc więcej czasu poświęcić Piotrkowi. W wigilijne popołudnie poszliśmy na wspólny spacer, a po popołudniowej drzemce smyka poszliśmy do najbliższej rodziny na kolację wigilijną. Wszyscy razem z Piotrusiem przełamaliśmy się opłatkiem (który mu wyjątkowo smakował ;), po czym zasiedliśmy do posiłku.
Synek oczywiście razem z nami w swoim krzesełku dziecięcym, dostał do jedzenia ziemniaczki, chlebek oraz kotlecika rybnego. Dzięki temu mogliśmy wszyscy w spokoju zjeść kolację. Barszczyk bobas kosztował jeszcze koło południa, lecz chyba mu nie posmakował ;-)
Wieczorem wróciliśmy do swojego domu i cieszyliśmy się sobą nawzajem.
Następnego dnia w Dzień Bożego Narodzenia ponownie całą rodziną zjedliśmy wspólne świąteczne śniadanie. Piotruś pałaszował ze smakiem słynny i lubiany przez wszystkich pasztet mojej teściowej, kaszce ryżowej powiedział stanowcze "nie" ;-D Po śniadaniu pojechaliśmy na Mszę Św. i pokazaliśmy synkowi przepiękną stajenkę oraz choinki. Praktycznie całe święta spędziliśmy w rozjazdach u naszych rodzin, jednak bardzo się cieszymy z tego rodzinnego, radosnego spędzania czasu :-) W tym roku akurat tak wszystko się fantastycznie złożyło, że był też czas na odpoczynek po świętach we własnym zaciszu domowym.
Był też czas na czytanie synkowi książek o świątecznej tematyce, oglądanie obrazków, a także śpiewanie kolęd - szczególnie w trakcie usypiania Malucha.
Piotruś miał również swojego pierwszego Sylwestra! Postanowiliśmy zaprosić rodzinę i urządzić bal przebierańców. Piotrka ubraliśmy w spodnie ogrodniczki i kraciastą koszulę jako "majstra". Ja przebrałam się za "majtka", mąż za "oficera", pozostała część rodziny również się poprzebierała. Jednak gdy wszyscy do nas przyszli i synek zobaczył babcię, cygankę, kowboja i wikinga, to tak się przestraszył, że w całym domu rozległ się ryk i szloch. Musiałam więc najpierw uspokoić Malucha i pomalutku Piotruś odzyskał humor - chyba zaczął wszystkich poznawać :-D Potem zabawa odbyła się na całego ;-) Myślę, że ten bal przebierańców to będzie taka nasza coroczna tradycja rodzinna.
Szczęśliwego Nowego Roku 2015!
Ależ obfity był ten grudzień :) Pomysł sylwestrowy genialny!! Super, że Twoi bliscy są chętni na tego typu zabawy :)
OdpowiedzUsuńPiotruś widzę rozwija się wspaniale i już więcej je! Cieszę się, że ruszyło :)
Buziaczki dla Was i oby ten rok pełen był ogromnych, radosnych wrażeń!! :)
Bardzo mnie zaskoczyło, że bliscy chętnie wzięli udział w naszej sylwestrowej zabawie ;-) Piotruś niesamowicie się w grudniu rozwinął - jestem tym zaszokowana. Będzie o tym w kolejnym poście :-)
UsuńBuziaki i dla Was - Szczęśliwego Nowego Roku!