piątek, 16 września 2016

Poduszki dla moich chłopców

Ostatnio szycie mi nie idzie - za co się wezmę to mi nie wychodzi. 
Okres wakacyjny nie pomagał mi w szyciu. Jedynie co udało mi się uszyć latem to wodoodporne poszewki na poduszki oraz poszewkę na poduszkę pod pupę ze starej koszulki męża. Wodoodporne poduszki kiedys pokażę, gdy doszyję jeszcze siedziska na nasze ogrodowe ławki. Biorąc pod uwagę, że zbliża się jesień, powstaną chyba dopiero w następnym sezonie.  
Niedawno uszyłam też śliniaczki bawełniane, jednak nie pokazywałam ich, gdyż uważam, że w przypadku mojego kochanego - mocno śliniącego się synusia (dwa ząbki już mamy, hurra!) śliniaczki bez ceratki pod spodem nie spełniają swojej roli po upływie 15 minut ;-) Postanowiłam też dokończyć patchworkową kołderkę dla Piotrusia, czyli mój pierwszy quilt, który zaczęłam jakieś pół roku temu (!!!). Niestety kanapkowanie mi nie wyszło, mimo mocno naciągniętej warstwy spodniej i dokładnym pospinaniu agrafkami, wszystko mi się pościągało i maszyna nie chciała transportować kołderki. Trochę mnie to martwi, będę próbowała jeszcze raz. Tym razem z pomocą dwóch osób, które będą mi mocno naciągać tkaninę, podczas gdy ja będę wbijać agrafki. Trzymajcie kciuki, żeby wyszło, proszę.

No dobrze, a co mi się udało? Udało mi się uszyć dwie bawełniane poduszeczki. Jedną ze zwierzątkami do łóżeczka Piotrusia a drugą do siedzenia, zabawy i przytulania na podłogę. U nas najlepsza zabawa jest zawsze na podłodze. 
Poduszki są zapinane na zamek kryty - bardzo lubię ten rodzaj zamka, zapięcia prawie w ogóle nie widać. 








Bawełnianą tkaninę w zwierzątka wypatrzyłam kiedyś w sklepie internetowym (nie pamiętam którym) i kupiłam. Potem leżała ponieważ nie miałam pomysłu, co z niej uszyć. Kilka dni temu dostałam olśnienia aby uszyć z niej poduszkę do kompletu z szarym prześcieradłem w białe grochy. Prześcieradło uszyłam nie tak dawno z zalegających w pudle tkanin, tak więc zgłaszam je do akcji UWOLNIJ TKANINY ZE SWOJEJ SZAFY.



Podusia do zabawy jest dwustronna: z jednej strony len a z drugiej kolorowe sówki :-) Len również zalegał mi długo, oj długo. Piotruś już się do niej tuli wieczorami, gdy rączki chcą jeszcze bawić się autkiem, ale ciałko już chciałoby sobie poleżeć :-)




Bardzo się cieszę z tych moich uszytków. I choć narzekam często, że tak mało mam czasu na szycie, to jednak jest to SUKCES dla mnie, że mimo dwójki małych, absorbujących (przekochanych) dzieci możemy w ogóle rozmawiać o moim SZYCIU :-)

Pozdrowionka dla Was!
Dziękuję, że do mnie zaglądacie :-*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz