sobota, 20 grudnia 2014

Dobre wspomnienia - zabawa.

Zostałam zaproszona do ciekawej zabawy, polegającej na przywołaniu dobrych wspomnień ze swojego życia. Takich które utrwaliły się w naszej pamięci i wywołują na twarzy uśmiech. Do zabawy zaprosiła mnie Sylwia z bloga Sylwianna1985. 

Jest to dla mnie trudne zadanie ponieważ mam tych wspomnień sporo :-)

Pierwsze z nich to oczywiście..moje dzieciństwo:

Dzieciństwo wspominam niesamowicie, z takim ciepłem, ze szczęściem, spokojem i radością, z bezpieczeństwem. Po pierwsze moja Mama, która wychowywała mnie i brata w domu, zawsze była przy nas, spędzała z nami czas. Żeby nie powstał przypadkiem referat na temat tamtego okresu postaram się przypomnieć te najbardziej szczególne wspomnienia.
Pamiętam zabawy z bratem w dom, w namiot, w sklep, w szkołę, w lekarza..wspólnie spędzane święta - to mi się "zaryło" na zawsze w pamięci: wspólne przygotowania, wspólne spacery, wspólne spędzanie ze sobą czasu, oglądanie świątecznych bajek i filmów familijnych. To ciepło, ten spokój - coś pięknego. Z dzieciństwem kojarzę jeszcze książki i za to Mamie ogromnie dziękuję - uwielbiałam książki, Mama zaprowadzała mnie do biblioteki, wypożyczała sobie literaturę i wybierałyśmy książeczki dla mnie. Najpierw Mama mi czytała w domu, potem sama się zastanawiałam - jak te książki się czyta, czy od dołu do góry, od lewej, czy od prawej strony :-D Bardzo chciałam nauczyć się czytać a Mama mi w tym pomagała i tak w wieku 6 lat umiałam płynnie czytać (przez co w zerówce nudziło mi się w trakcie nauki czytania). Potrafiłam też bez problemu wymówić literę "r" i do dzisiaj pamiętam chwilę, kiedy po raz pierwszy poprawnie ją wypowiedziałam :-)
Z okresem dzieciństwa wiążą się też wakacje u rodziny na wsi, które spędzaliśmy całą naszą czwórką: ach pamiętam tą podróż całodniową pociągiem, potem autem, pamiętam zabawy z kuzynami i typowo wiejski domek mojej św. pamięci babci, w którym pachniało rodzynkami, stała bańka z mlekiem prosto od krowy, na ścianie wisiała makatka i ..mogłabym tak jeszcze wspominać i wspominać ;-) 

Szczególnie pamiętam też mój pierwszy wyjazd nad morze do Trójmiasta na obóz stypendystów Dzieło Nowego Tysiąclecia. Był to niesamowicie radosny choć bardzo intensywny czas. Poznałam wspaniałych ludzi, a spędzony czas obfitował w bogate doświadczenia. Umocniłam się też duchowo, a samym morzem, a raczej jego pięknem i potęgą byłam oczarowana. Zakochałam się też w Gdańsku i ta miłość trwa i trwa :-)

Bardzo ciepło wspominam też czas, kiedy mieszkałam razem z moimi dziadkami, a trwało to dobrych kilka lat. Uwielbiałam rozmowy z moją babcią przy obiedzie, kolacji, kawie, czy przy okazji zwykłych zajęć domowych. A na pogaduchy najczęściej zbierało nam się gdy już trzeba było kłaść się spać ;-) Babcia lubiła przy szklance kawy oglądać sobie ciekawe seriale lub programy w telewizji i zawsze miała wtedy w ręku jakąś robótkę - dywanik lub robótkę na szydełku. Zawsze podziwiałam u babci tą cierpliwość i wytrwałość przy robótkach. I myślę, że syndrom "niespokojnych rąk" mam właśnie po babci. Bo ja też nie potrafię tak po prostu oglądać telewizji, czy towarzyszyć "bezczynnie" synkowi, który akurat sam świetnie bawi się, badając otoczenie. W takich sytuacjach albo szydełkuję, albo projektuję albo pruję coś, czego nie udało mi się uszyć :-) 

Z wielką nostalgią i uśmiechem wspominam też mój 7- miesięczny pobyt u rodziców i brata w Anglii zaraz po maturze. Bardzo lubię wracać we wspomnieniach do tego okresu. Po raz pierwszy wyjechałam wtedy poza granice Polski i byłam zachwycona Anglią i jestem nią do tej pory oczarowana, a co więcej, miłością do tego kraju zaraziłam również mojego męża. Wtedy rodzice mieszkali w cudownej malutkiej miejscowości w środkowej Anglii - Mayfield w hrabstwie Derbyshire. Ach te przepiękne krajobrazy pełne łąk, krów, dzikich królików, niesamowicie urokliwych kamiennych murków, kościółków, domków, ogródeczków. Wspaniałe w swej urodzie miasteczka pełne klimatycznych uliczek, sklepów, ceglanych lub kamiennych domków - UWIELBIAM te klimaty. Pamiętam spacery z psem, z rodzicami, przejażdżki autobusami, niezwykle sympatycznych i zawsze zagadujących do mnie kierowców oraz równiusieńkie kolejki pasażerów do wejścia do autobusu (a niechby ktoś spróbował się niegrzecznie wepchać do takiej kolejki ;-). Pamiętam również moją pierwszą podjętą właśnie w tym kraju pracę sezonową w fabryce ciastek - mogłabym o niej opowiadać i opowiadać. To była moja najsympatyczniejsza praca w życiu :-)

Kolejne miłe wspomnienia związane są z okresem, kiedy nie uczyłam się, a przygotowywałam się do egzaminów na Akademię Sztuk Pięknych. Całymi dniami rysowałam lub malowałam i słuchałam Radio Eska. W pokoju mojej świętej pamięci prababci zorganizowałam sobie pracownię - było super - taki żywot artysty ;-) Natomiast niesamowicie rozwinęłam swoje umiejętności podczas lekcji rysunku u pewnego katowickiego artysty (celowo nie podaję nazwiska), który przygotowywał mnie do egzaminów w tamtym czasie. Nigdy nie nudziło mi się podczas tych zajęć bo mój nauczyciel bardzo ciekawe rzeczy opowiadał, można było z nim porozmawiać na każdy temat :-) Pamiętam z uśmiechem kiedy po raz pierwszy poszłam na lekcję. Pracownia mieściła się w starej katowickiej kamienicy na strychu, drzwi otworzył mi wychudzony mężczyzna z siwymi włosami, w podartych dżinsach i dziurawej skarpecie. Byłam wystraszona nie na żarty, jednak gdy zobaczyłam jakąś dziewczynę rysującą przy sztaludze - odetchnęłam ;-D Nigdy tak dużo nie rysowałam jak wtedy. Tęsknię za tym, ale niestety doba trwa tylko 24h a ja tych zainteresowań mam aż za dużo. Może kiedyś...kto wie.

Na ASP nie dostałam się, więc poszłam na prywatną uczelnię na mój wymarzony kierunek Architekturę Wnętrz. I choć było bardzo ciężko, bo projektów było bardzo dużo i żeby móc opłacić studia, pracowałam fizycznie w tygodniu i po godzinach, to te 6 lat studiów tak rozwinęły mi skrzydła w dziedzinie projektowania, że z radością wspominam ten okres. Projekty dawały mi strasznie duuużo satysfakcji - czułam, że robię to, co kocham. Poznałam innych kreatywnych ludzi, którzy mnie dodatkowo inspirowali i mobilizowali do działania. Mam nadzieję, że uda mi się któregoś dnia zdobyte umiejętności przekuć w biznes - marzę o tym od dawna :-)

A same radosne wspomnienia mam w głowie odkąd poznałam swojego męża i tak naprawdę wtedy rozpoczął się szczęśliwy okres w moim życiu. To nadaje się oczywiście na zupełnie inny post, ha ha :-D Pamiętam nasze pierwsze randki, to w jakim swetrze Marcin był ubrany, pamiętam nasze wycieczki, niespodzianki, zaręczyny (ach!), ślub, małżeńskie wypady do Wiednia, Rzymu, na narty, nad morze, itd...Może kiedyś napiszę o tym na blogu, zobaczymy :-)

I na koniec..oczywiście nasz PIOTRUŚ -dzień kiedy rozpoczął się poród i końcową fazę już na porodówce wspominam i do końca życia będę wspominać jako MAGICZNE CHWILE, nie umiem tego opisać, po prostu nie pamiętam bólu tylko MAGIA :-))

A teraz zapraszam do zabawy Asię z blogów Misja Macierzyństwo oraz Kobiecym Okiem oraz Mamę Laury i Lilki z bloga Mamine Skarby :-)

Uściski :-*










3 komentarze:

  1. Pati!! Ale mi niespodziankę zrobiłas!! :) Dziękuje!!!! :)

    Kochana! To Ty po architekturze wnętrz?? SUPER! Podobnie, jak Ty mam wiele zainteresowań, więc i architektura wnętrz była takim marzeniem, skończyło się jednak na kursie - pielegniarstwo zwyciężyło :)

    Tak czytam o Twoich wspomnieniach i po prostu się uśmiecham.. Są przepiękne ! I ze zdumieniem stwierdzam,.że nie tylko Piotruś i Oskar mają podobne upodobania,.ale i Ty i ja mamy dużo wspólnych zainteresowań, podobne obiekty wzruszeń :)

    Napiszę taki post na Kobiecym Okiem, Misję chciałabym już stricte medyczna zostawić :)
    Jeszcze raz dziękuję Ci za zaproszenie do zabawy :)

    Buziaki dla całej Waszej rodzinki! :*

    Ps. Wspaniale mieć taką babcię, z która możesz pogadać na każdy temat :) Taką babcią chciałabym być dla swoich wnuków :) Widzę, że Ty i Twoja babcią jesteście do siebie podobne, więc Ty sama na pewno będziesz miała super kontakt ze swoimi wnukami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To taka mała niespodzianka na święta ;-)

    Uwielbiam wracać pamięcią do pięknych wspomnień, choć z drugiej strony wpadam wtedy w zdumienie, że już tyle rzeczy wydarzyło się w moim życiu. Tak - zainteresowań mam bardzo dużo, ale staram się je ukrócić, bo doba ma tylko 24 godziny ;-)
    Czekam na opis Twoich wspomnień - tak sądziłam, że będziesz chciała opisać je na swoim nowym kobiecym blogu :-)

    Buziaki również dla Waszej rodzinki :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko je opublikuję, dam Ci znać, choć pewnie i tak będziesz wiedziała :) Na styczeń nałożyłam sobie dosyć duże tempo, jeśli chodzi o sprawy rozwojowe i biznesowe i czasem ledwo ciągnę, ale nie chce przekładać tego na następny miesiąc :)

      Usuń