środa, 13 kwietnia 2016

Warsztaty z JUKI, czyli uszyłam kardigan.

Dzisiaj będzie post o tym jak uszyłam po raz pierwszy ciuch dla siebie :-) Życie jest zupełnie nieoczekiwane, nigdy nie spodziewałam się, że będę szyć a już na pewno nie sądziłam, że będę szyć ubrania.

Jak zczęła się moja przygoda z szyciem?

Kiedy wyszłam za mąż byłą potrzeba skrócenia za długich spodni dżinsowych czy też uszycia zasłon a szycia ręcznego co jak co nie lubię ;-) Postanowiłam więc kupić sobie domową maszynę, najpierw myślałam o takiej miniaturowej plastikowej do drobnych prac, ale razem z mężem stwierdziliśmy, że taka plastikowa może się szybko zepsuć więc lepiej kupić normalną. W końcu kupiliśmy Arkę Radom 888 - zwykłą, prostą domową maszynę. A kiedy już przyjechała ona kurierem do domu zaczęłam szyć, okazało się to nie takie trudne. Potem zachwyciłam się piękną pościelą szytą przez Anetę z Dobranocpchłynanoc - reportaż o niej znalazłam w M jak mieszkanie i wsiąkłam. Studia i produkcja kartek okolicznościowych sprawiły, że mało szyłam. A teraz po porodzie pierwszego synka to zamiłowanie wróciło i ciągle się wznawia i ewoluuje do tego stopnia, że zrezygnowałam z  kartkowania na rzecz szycia. I to nie dlatego, że nie lubię tworzyć kartek - bardzo lubię, jednak szycie ostatnio pociąga mnie bardziej. A że czasu mam malutko to coś muszę wybrać, więc wybrałam szycie. Zaczęłąm od poszewek na poduszki, potem zakochałam się w patchworku dzięki Reni z Domu Artystycznego a teraz zainteresowałam się szyciem ubrań dla moich chłopców. Zapisałam się do kilku szyciowych grup na facebooku i na jednej z nich dowiedziałam się o..warsztatach z Juki :-) 

Firma Juki wypuściła na rynek nowe maszyny i w ramach promocji organizują warsztaty w całej Polsce. Na warsztatach w Katowicach można było szyć właśnie na tych nowych maszynach, prowadziła je Kasia Krzemińska z Wytwórni z Serca - bardzo, bardzo sympatyczna osoba :-) Zapraszam serdecznie na profil fb jej sklepu, gdzie dzieje się, oj dzieje ;-) A co uszyłam na warsztatach? Kardigan z pianki, zobaczcie sami:






Dwa zdjęcia wyżej pochodzą z facebookowej strony Wytwóni z serca
Nigdy nie szyłam nic z pianki, ten materiał ma taką zaletę, że nie strzępi się, więc nie trzeba zabezpieczać i podkładać brzegów. Ja szyłam z pianki obustronnej - z jednej strony szara a z drugiej łososiowe liście. 

Kiedy przyjechałam na warsztaty otrzymałam torebkę z gratisami: w jej środku znalazłam oprócz oczywiście pianki, szpilki, nici, miarkę, mydełko krawieckie oraz prześliczną bransoletkę z malutkimi nożyczkami - nie zdążyłam jej już zdjęcia zrobić. Najwięcej czasu to zajęło mi chyba samo krojenie, a potem poszło już szybciej. Niestety moje nożyczki były lekko stępione więc krawędzie kardiganu nie są idealnie równe tylko odrobinę postrzępione, ale od razu po weekendzie poszłam biegiem z moimi dzieciakami do sklepu po nowe (ostre!) nożyczki do tkanin ;-D

Szyło mi się bardzo przyjemnie, choć był moment, że myślałam, że nie dam rady tego uszyć, szczególnie gdy przyszywałam plecy do przodu. Wszystko dlatego, że obie części wyglądają inaczej i trzeba to wszystko umiejętnie "chwycić" szpilkami i zszyć. Nie miałam do tej pory doświadczenia z szyciem ubrań. Na szczęście wszystko się udało :-) Doszyłam jeszcze pasek do przewiązania się w talii. Nowymi maszynami szyło się super, ja osobiście szyłam głównie na modelu Juki HZL HD-80 i była to wielka przyjemność. Jest to maszyna komputerowa, gładko i płynnie pracuje, nic się nie zacina. No i bardzo mi się spodobały dodatkowe funkcje pozycjonowania igły oraz automatycznego ryglowania, czyli szycia wstecz. Pozycjonowanie igły polega na tym, że po ustawieniu sobie opcji za każdym razem gdy kończę szycie, igła zatrzymuje się w materiale - jest to naprawdę duże udogodnienie. W mojej maszynie ciężko szyje się od brzegu materiału - maszyna wciąga go do środka, dlatego szycie na maszynie Juki było czystą przyjemnością dla mnie :-)

Kardigan bardzo mi się podoba i bardzo go lubię, jest to mój ulubiony "żakiecik" ;-D A jak Wam się podoba? Jest to moje pierwsze ubranie i jestem z niego dumna! Po powrocie do domu wszystkim się pochwaliłam i obiecałam teściowej uszycie takie samego kardiganu, materiał już jest i tylko czeka na skrojenie ;-) Na zdjęciach nie wyglądam najlepiej bo niestety nie jestem zbyt fotogeniczna.

Pozdrawiam serdecznie! :-)

4 komentarze:

  1. Życzę dalszych sukcesów w szyciu! i nie zapominaj o sobie! bo kardigan wyszedł świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! ;-) Najważniejsze to wytrwałość, bo wtedy sukcesy też będą :-)

      Usuń
  2. Widziałam już wcześniej na blogu i bardzo mi się podoba! Nie wiem, jak to zrobiłaś, że udało Ci sie dwójkę z Tatą zostawić. Ja się boję Dorotkę jeszcze zostawić. Dorotka często je, a mnie przeraża wizja laktatora (po Zuzi mam go dość!) i nie wybiorę się szybko na warsztaty, choć bardzo bym chciała. I trochę Ci zazdroszczę: warsztatów i umiejętności szycia! Ale ja jednak wybieram scrapbooking :D

    Ah, i wyglądasz FANTASTYCZNIE! Jesteś piekna, usmiechnięta i bije od Ciebie SZCZĘŚCIE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miłe słowa! Z tym szczęściem to różnie bywa, szczególnie jak jedno płacze, drugie jęczy a ja nie wiem w co ręce włożyć ;-)

      My mamy ten plus (oj duży plus) że mieszkamy w jednym domu z teściami i dziadkami (każdy ma własne mieszkanie), więc Piotrusia zawsze można wysłać do babci lub prababci i wszyscy mają uciechę. Inaczej to Marcin chybaby osiwiał z dwójką maluchów ;-) Szymonek je co dwie godziny no i mam bardzo dobry laktator.
      Jednak przyznam, że jak Piotruś był mały to ciężko go było zostawić z mężem bo on chciał być tylko przy mnie i nie akceptował ani smoczka ani butelki. Także jak już musiałam gdzieś ruszyć się z domu to tylko z Piotrusiem.
      Nie martw się, przyjdzie czas to wybierzesz się na warsztaty :-)

      Pozdrowionka!

      Usuń