środa, 1 marca 2017

Moja pracownia

Dzisiaj początek marca, miesiąca który niesie nadzieję, bo już za chwilę przyjdzie wiosna, może zdarzą się pierwsze ciepłe dni, dni są coraz dłuższe i pod koniec miesiąca przestawimy zegary. Z tej okazji zapraszam Was na kolejny post!

Pewnego przedpołudnia Szymonek udał się na drzemkę a Piotruś oglądał Toma Holownika na You Tubie, postanowiłam wykorzystać sytuację i popracować chwilkę nad nową kartką urodzinową. W związku z tym zaczęłam tworzyć kompozycję, układać, zmieniłam nici w maszynie na różowe (choć tak naprawdę to fuksja) aż nagle tak pięknie zaświeciło słońce, że postanowiłam wszystko rzucić. Chwyciłam szybko za aparat i zrobiłam kilka zdjęć. Nic nie zmieniałam, nie układałam, nie aranżowałam. W pewnym momencie przesunęłam tylko fiszki do nauki włoskiego poza obiektyw ;-)

Dzisiaj zapraszam więc Was do mojej małej pracowni :-)

Moją pracownię tworzy długi blat w kształcie litery L oraz regał, w którym już powoli brakuje mi miejsca ;-) Jednak w ciągu dnia bawią się też tu dzieci, oglądają bajki, rysują, stemplują, malują i...PSOCĄ ;-D Mają też swoją półkę na przybory i swoje stanowisko pracy. Tego akurat nie będę pokazywać. Na zdjęciach widać tylko mój kącik, piękną orchideę stojącą na parapecie oraz widok za oknem, który bardzo lubię. Pracuję głównie nocami i czasem swój warsztat przenoszę do salonu, gdzie stoi owerlock i dwa duże stoły w sam raz do krojenia materiałów i pikowania.

Mój kącik bardzo lubię, jest taki MÓJ, nie jest jakiś idealny, nikt nie znajdzie tu modnych dodatków ani markowych przedmiotów. Czasem plączą się kable od maszyny, samolot Cobi mojego męża, który dzieci rozbroiły i trzeba by naprawić. Drukarka  też niespecjalnie tu pasuje ze względu na swoją wielką kubaturę. Jednak uwielbiam tu pracować, jest tak twórczo, tak mojo i tak sympatycznie ;-)























Półkę na nici przerobiłam sobie z dawnej drewnianej szafy dla lalek Barbi, którą moja ciocia dostała od wujka z Niemiec dawno temu (jak była małą dziewczynką rzecz jasna, pamiętam nawet jak się razem nią bawiłyśmy) ;-) Przeszlifowałam, wypięłam kilka półeczek i pomalowałam białą farbą. Wieszak Love i datownik kupiłam podczas wakacji w Anglii. Tablicę z inspiracjami i listami do zrobienia zrobiłam z małej palety. Mam zamiar ją powiesić tylko nie mamy kołków a do sklepu dla majsterkowiczów czy Castoramy jakoś nam nie po drodze, hehe. Zamonotwałam w niej moje ukochane kolorowe gałki, które też przywiozłam sobie z Anglii. Szalenie mi się one podobają. Storczyk, który stoi na parapecie zachwyca mnie, dostałam go latem od teściowej z informacją "że nie kwitnie". Ja jednak razem z Piotrusiem dzielnie podlewaliśmy go i proszę...jestem nim zauroczona :-) A za oknem drzewa, chmury - uwielbiam!!

W mojej pracowni nie mogło oczywiście zabraknąć ramek ze zdjęciami ukochanych osób, brakuje tylko zdjęcia moich ukochanych rodziców i brata - Kochani muszę to nadrobić! :-) Nad drzwiami wisi krzyż, żebym podczas pracy zawsze pamiętała o Tym, Który jest najważniejszy i aby moja praca nigdy nie była ważniejsza od tych których kocham i którzy mnie kochają :-)

Może nie wszystko pokazałam na zdjęciach, ale kwintesencja jest! :-)

Jak Wam się podoba?
Pozdrowionka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz